1/26/2014

Witam ;)

Postanowiłam podjąć się niezwykle trudnego zadania i zrecenzować film ,,Hobbit": Pustkowie Smauga''. Wydaje się to proste, dla zwykłego widza, który traktuje ,,Hobbita'' jak zwykły film, trochę rozrywki. U mnie jest inaczej, gdyż jestem w nim wręcz zakochana, ale postanowiłam, że moją 'obsesję' odłożę na bok i spojrzę na niego od innej strony, z innym podejściem, czyli krótko mówiąc: ocenię go obiektywnie.

Zaczniemy od tego, co mnie, jako osobę dobrze znającą książkową wersję ,,Hobbita'', oburzyło najbardziej. Mianowicie są to dodatkowe wątki. Już pomijając Azoga (blady ork), który, rzeczywiście pojawił się w innych opowieściach o Śródziemiu, i choć w czasach ,,Hobbita'' powinien nie żyć, został przywrócony do życia.. No cóż, mimo wszystko pościg Orków wtapia się w fabułę, może nawet nieco ją ulepsza, poprzez dreszczyk emocji i niepewności, kiedy zaatakują. O ile te kreatury akceptuję, o tyle nie mogę podarować Peter'owi Jackson'owi dania elfom takiej ilości czasu, na jaką nie zasłużyły. Nie żebym miała coś do elfów, ale w końcu głównymi bohaterami są tu krasnoludy i Bilbo Baggins i to do nich powinna należeć większość czasu na ekranie. Cóż, może i należała, ale nie zmienia to faktu, iż elfy dostały go stanowczo za dużo. I jeszcze ta elficka wojowniczka - Tauriel. Od początku byłam do niej sceptycznie nastawiona, m.in. ze względu na to, że dowiedziałam się o romansie, który ona wniesie ze sobą do filmu. Jestem jedną z osób, którym miłosne wątki przeszkadzają w tego typu filmach. Rozumiem, gdyby chociaż ten 'trójkącik miłosny' pojawił się w książce, ale go tam nie było! Dlaczego? Bo sam (geniusz) Tolkien uznał to za zbędne. I mimo, iż dzięki tej miłości, mój ulubiony krasnolud - Kili - dostał więcej czasu na ekranie, niezbyt mi się to wszystko skomponowało z resztą. Choć z dwojga złego, gdyby nasza 'ukochana' Tauriel była na ekranie tylko podczas rozmowy z Kilim i sporadycznie z innymi elfami, nie miałabym nic przeciwko niej, ale proszę Was, po co dorabiać jakąś elfią wojowniczkę, skoro w całej książce mamy mnóstwo lepszych i ciekawszych postaci, którym można by poświęcić stracone na przemówienia Tauriel (np. rozmowa z Legolasem, który również ni z tego, ni z owego pojawił się w filmie) chwile. 















Taką postacią jest np. Beorn. Człowiek, który zamienia się w niedźwiedzia i vice versa. W filmie dostał ok. 5 minut, co moim skromnym zdaniem, było zdecydowanie za mało. W książce Tolkien wymyślił genialny wstęp do całej sytuacji; kto przeczytał, wie, że Gandalf przyszedł z kilkoma krasnoludami, a w miarę jak opowiadał, do domu Beorna wchodziły kolejne- to była genialna część całej tej historii, którą Jackson po prostu pominął, a zamiast tego sprytnego i śmiesznego przedstawiania krasnoludów, dostaliśmy kolejną porcję elfickich monologów i dialogów. Dlaczego Peter, dlaczego?

Niestety nie ma lepszej jakości naszego Beorna :(

 Jest jeszcze jedna drastyczna zmiana, która zaszła w filmowej adaptacji ,,Hobbita''. Mianowicie: wytopienie ze złota gigantycznej figury Throra, która zanim zastygła, została wyjęta z formy i rozpłynęła się, na chwilę ujarzmiając smoka Smauga, który zaraz po tym incydencie wyleciał w miasto, aby zemścić się na niewinnych ludziach z Esagroth. Rozumiem, że ''Hobbit: PS'' jest filmem, który pokazuje epickość i odwagę krasnoludów, ale to już była lekka przesada.. Nie mniej jednak, mimo, iż trochę mnie to zaskoczyło, ten fragment i cały pościg po Ereborze bardzo mi się spodobał, chociaż nie przepadam za aż tak drastycznymi zmianami fabuły. A właśnie, skoro już mówię o ekstremalnych zmianach, wspomnę jeszcze o postrzeleniu Kiliego w nogę i zostawieniu jego, wraz z trzema krasnoludami w Lake-Town. Tego też nie było w książce, ale uważam, że dodało to trochę smaczku i po tym, wszyscy zdali sobie sprawę, jak niebezpieczna jest ich wyprawa. Tak więc, z tym wątkiem nie mam takich odczuć, jak z wcześniej wspomnianymi.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ale, ale, ja tu piszę o tym co najgorsze, a przecież wszędzie trzeba doszukiwać się pozytywów! Akurat w tym filmie długo szukać nie trzeba. A więc, myślę, że godne pochwalenia jest nawiązywanie do tego, co zdarzy się 60 lat później, we ,,Władcy Pierścieni''. Wyprawy Gandalfa do Dol Guldur, walka z Mrocznym Panem - Sauronem, to wszystko pasuje do fabuły i nie rozdziera filmu na dwa różne wątki, wręcz przeciwnie, idealnie się pokrywają i tworzą sens. Muszę również pochwalić Mroczna Puszczę. O ile nieco zawiódł mnie jej 'brzeg', o tyle cała reszta z nią związana po prostu mnie urzekła. Omamy krasnoludów i Bilba, niepowodzenie w znalezieniu ścieżki i ciągłe kręcenie się w kółko - to lubię! A pająki? Pająki okazały się obrzydliwe, odrażające, paskudne, straszne i okrutne, czyli wręcz idealne. Później niektóre krasnoludy pokazały swój 'charakterek' podczas zamykania ich, czy przeszukiwania. 

Bilbo Baggins w Mrocznej Puszczy

Doszukaliśmy się tam również Gimliego - syna Gloina. Ci, którzy obejrzeli LOTR, zapewne zaśmiali się, gdy usłyszeli dialog między Legolasem a czerwonowłosym wojownikiem, gdyż nasz blond-elf patrzy z odrazą i wyniosłością na swojego przyszłego przyjaciela. Przeszukiwania Filiego, który wszędzie, gdzie mógł, ukrył swoją broń, również powiedziało nam coś o charakterze potomka Durina. No, a teraz doszłam do dość niestosownej zaczepki Kiliego, który dostał ostrą odpowiedź od rudowłosej elfki, co oczywiście ani trochę nie zraziło młodego księcia do wojowniczki, wręcz go  zaintrygowało. Później coś poważniejszego - rozmowa Thorina Dębowej Tarczy z królem elfów Thranduilem, zdrajcą, który nie przejął się losem pozostawionych z niczym krasnoludów z Ereboru. Stąd, jak większość z Was się zapewne domyśliła, jego wybuchy złości i niemiłe, żeby nie powiedzieć- wulgarne, słowa w stronę elfa. 



Kolejną sceną wartą uwagi i pochwały jest ucieczka w beczkach. Mimo, iż wizja Jackson'a okazała się być inna od tej tolkienowskiej, wciąż wiało niesamowitością, a nawet zaryzykuję stwierdzenie, że jest ciekawsza od tej książkowej. W sumie nudne byłoby oglądanie zamkniętych beczek, na które Hobbit próbuje się wspiąć, aby nie utonąć. Do filmu została dodana walka, za co Peter'owi serdecznie dziękuję, gdyż po krótkim zastanowieniu, doszłam do wniosku, że te zamieszki i otwarte beczki dodały charakteru tej scenie. Plus gruby Bombur, który przypadkowo trafiając na brzeg, toczył sie po nim, gniotąc swoim wielkim brzuszyskiem orków. Wspomnę też o postrzeleniu Kiliego, które wywołało u mnie tzw. mini-zawał. Bałam się, że Jackson postanowił uśmiercić potomka Durina w tamtym momencie. A był już tak blisko otwarcia krat, które zatrzymały krasnoludy, tak blisko.. I gdy ostatnia nadzieja zaczęła umierać, wyskakuje (no, zgadnijcie kto). Tauriel! Kili w szoku, że wciąż żyje, rozgląda się i widzi, że elfy zajęły się walka z orkami, zapominając na chwilę o swoich więźniach, którzy próbowali uciec, więc resztkami sił wspina się i naciska dźwignię otwierającą krasnoludom drogę ucieczki. Odważnie, nie powiem.. Gdy uciekli elfom i orkom, dobijają do brzegu, mimo wszystko nie są spokojni, gdyż czują oddech bezwzględnych kreatur na karku. Wreszcie pojawia się Bard, krasnoludy dobijają z nim targu. Ale po co ja to piszę, kto oglądał, ten wie, co się dalej dzieje..

Krasnoludy w beczkach, chwilę przed wpadnięciem do wody :)

Godny pochwalenia jest również wygląd Esagroth i jego mieszkańców, naprawdę czujemy się, jakbyśmy nagle znaleźli się w małym miasteczku, gdzie mieszkają prości ludzie. Trzeba też zauważyć świetny wygląd Pana Lake - Town. Gruby, nieco niechlujny, materialista jakby nie patrzeć. A także Alfrid, coś jak Grima z ,,Władcy..'', który idealnie oddaje postawę przebiegłego pionka władcy, który tylko czyha na błędy i wykroczenia. 

Esagroth, czyli Lake-Town - Miasto na Jeziorze :)

Nie mogę nie wspomnieć o największej pladze tamtych czasów - Smaugu. Benedict Cumberbath ma doprawdy idealny głos, który pasuje do smoka, jak żaden inny (dlatego ubolewam nad tym, iż pojechaliśmy na ,,Hobbita'' z dubbingiem, wiele straciliśmy.. Ale ja oglądałam go również z napisami i powiem Wam, że był o niebo lepszy ;)). 

Smaug i Bilbo. A Wy balibyście się zobaczyć tego smoka z bliska? :)

Na koniec wspomnę jeszcze o tym, że podziwiam aktorów, którzy zagrali w ,,Hobbicie''. Wykonali genialną robotę, co widać po filmie. Wyobrażacie sobie pracę przy green-screen'ie? Jest przed Wami facet, który krzyczy Wam w twarz, a Wy musicie wyobrazić sobie, że ten oto osobnik przed Wami jest zabójczym, nieobliczalnym smokiem. Trudne, naprawdę trudne. Za to właśnie ich podziwiam. Z tych bardziej technicznych spraw, wspomnę o świetnych sceneriach, dopracowanych efektach komputerowych i przebraniach, które dodały naszemu ,,Hobbitowi'' TEGO klimatu.

Ach, wspomnę jeszcze o zakończeniu, które wielu ludzi rozczarowało.. Mi się bardzo podobało to, że Jackson dał Nam mały niedosyt, lekkie poirytowanie w stylu ,,Dlaczego to się skończyło akurat teraz?'' Na tym, moi drodzy, to polega. Żeby wzbudzić w człowieku chęć obejrzenia kolejnej części. Tak to działa.

Podsumowując: ,,Hobbit: Pustkowie Smauga'' przenosi Nas do krainy Śródziemia, jest dopracowany, choć ludzi, którzy bronią rękami i nogami wersji książkowej, może nieco rozczarować. Mimo, że film trwa aż 161 minut, mi przeminął jak 60 min., ale każdemu, z tego co zaobserwowałam, czas płynął inaczej. Jednym szybciej, innym wolniej. Niektóre wątki były dodane niepotrzebnie, a inne były stanowczo za krótko pokazane. Ale całokształt stworzył Nam w miarę spójną całość, którą mi przyjemnie się oglądało. Nie wyszłam z kina rozczarowana, ale.. A tam, bez żadnego ALE! Film był naprawdę godny uwagi i wszystkim serdecznie go polecam, mimo niektórych niedociągnięć. Dla wielbicieli Śródziemia, takich jak ja, to była uczta. :)

Ocena filmu? Ach, tak, w skali od 0 do 10.. Serce mówi mi 10000/10, ale jakoże, mam być tutaj obiektywna, a nie subiektywna, moja ocena to.
.
.
8,5-9/10 :)
Nie potrafię dać temu filmowi mniej, nawet jeśli zdaniem niektórych należy mu się 4, czy 2. Dla ludzi lubiących te klimaty i fantastykę, ,,Hobbit'' jest naprawdę genialny. :) Dla tych, którzy nie lubią tych klimatów, film okaże się klapą.. Więc jeśli nie gustujesz w fantastyce, nie idź na ten film, bo znudzi Cię on i będziesz rozczarowany tak dużą ilością tego, co nie istnieje. A jeśli lubisz fantastykę, koniecznie musisz wybrać się na ,,Hobbita: Pustkowie Smauga'' :) 

Mimo tego, co wcześniej napisałam, film spodobał mi się i czekam na kolejna część :)

A czy Wam spodobał się ,,Hobbit: Pustkowie Smauga''? Piszcie :) 

Zapraszam też na mojego bloga: KILK!
Categories:

6 komentarzy:

  1. poooodobał i to bardzo < 3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie z ciężkim sercem ale ocena to mocne 7,5. Naprawdę spodziewałem się czegoś co mnie wciśnie w fotel i tego nie dostałem. Na pozytywną ocenę u mnie składa się głównie sentyment do dzieł Jacksona i naprawdę piękna oprawa filmu. Jeżeli chodzi o poprowadzenie fabuły i dodanie paru fragmentów - średnio mi się to spodobało,zresztą o tym wspominałaś. I muszę powiedzieć że dla mnie film był za długi, bo cały czas się bałem, że nie będą mieli co pokazać w 3 części.
    Obszerna recenzja i parę faktów, które sam nie wiedziałem, lepiej bym nie zrobił tego, tylko ten Kili ... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za Kiliego, ale nie udało mi się powstrzymać przed dodaniem krótkiego kawałeczka o nim ;) Doceniam, że przeczytałeś recenzję i wyraziłeś swoje zdanie :) I przyznaję, że zgadzam się z Tobą w kwestii dodatków do fabuły, sentymentów, itp. :)

      Usuń
  3. Obawiam się, że coś takiego jak "obiektywna ocena" nie istnieje. Nawet, jeżeli się mylę, to na pewno takowa nie polega na pisaniu o tym, co według CIEBIE było dobre a co złe. A jeżeli chodzi o sam film, nie dotrwałem do połowy. Dla mnie nudny jak sama książka. Przy Hobbicie ani Tolkien ani Peter się nie postarali. IMHO LOTR był ciekawszy, aczkolwiek nie na tyle, by się nim zachwycać. Moja ocena to niestety tylko 4/10

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę recenzja obejmuje głównie moje zdanie na temat danego filmu :) Nawet jeśli obiektywna, a nie subiektywna i tak liczy się w niej moje zdanie. Różnią się głównie tym, że gdy pisze się recenzje obiektywną wtedy zobojętnia się na dany film, ale wiadomo, że całkowicie się to nie uda ;) Jednakże na 100% moja recenzja nie jest subiektywna, bo wtedy nic o wadach by tutaj nie było. Co do filmu - co kto lubi. Może to po prostu nie Twoje klimaty? Tolkien się nie postarał? Myślę, że obaj odwalili kawał dobrej roboty.. Książka została napisana w czasach trochę przed II wojną światową, wtedy wszystko było inne ;) Nie można winić autora, czy pisać, że 'nie postarał się przy książce'. Taki jest ten typ książek i, tak jak wspomniałam, dużą rolę odgrywa tutaj też rok, w którym ''Hobbit'' został napisany. Ale doceniam to, że przeczytałeś/aś recenzję i wyraziłeś/aś swoje zdanie :)

      Usuń

pusty obrazek na przerwe!