5/13/2014

Mówi Wam coś to zdanie? Myślę, że raczej nie. Ostatni mój artykuł poświęcony był zespołowi z amerykańskiej sceny muzycznej. Tym razem postanowiłam, że pokażę coś całkowicie naszego, polskiego i bardzo dobrego, a zdanie, którym nazwałam ten post to tytuł ich najnowszej płyty. Kochani, poproszę o wielkie brawa - poznajcie Luxtorpedę!


Luxtorpeda to dość młody zespół, bo powstał w 2000r. z inicjatywy gitarzysty i wokalisty - Roberta Friedricha znanego bardziej jako "Litza". Kto to? Możecie się w tym momencie ogromnie zdziwić, ale to ten sam pan, który założył Arkę Noego. Oprócz niego w zespole za wokal odpowiedzialny jest także Przemysław "Hans" Frencel. Fani rapu znają go z duetu "Pięć Dwa". Drugim gitarzystą jest Robert "Drężmak" Drężka, na perkusji gra  Tomasz "Krzyżyk" Krzyżaniak a na basie Krzysztof "Kmięta" Kmiecik.Co zainspirowało mnie do tego, aby napisać właśnie o nich? Już tłumaczę. Gdy włączacie radio, na początku zwracacie uwagę na melodię. Jeśli się podoba to czasem zdarza się, że wsłuchujemy się w tekst. I co? Albo słowa są po prostu o niczym i ciężko znaleźć w nich jakichś sens albo po raz kolejny są o miłości i do tego wciąż o tej samej. Każdy hit pisany w ten sam sposób, przy użyciu tych samych słów, identyczny schemat i historia. Luxtorpeda po prostu tak nie robi. Oni piszą o czymś, o wartościach, priorytetach, ale też problemach i zmartwieniach. O wszystkim, co jest ważne oraz co dotyczy człowieka i jego duszy, całej, nie tylko sfery sercowej. Nie piszą o tym, że ona rzuciła jego lub odwrotnie - on rzucił ją. Po prostu nie. I to jest ich najmocniejszą stroną. Niektórym może przeszkadzać to, że to zespół dość katolicki, w końcu Litza bardzo udziela się w kościele i często śpiewa o Bogu. Ale wiecie co? Jak tego słucham, to zupełnie nie obchodzą mnie zarzuty takich ludzi, bo to po prostu dobra muzyka i bardzo pouczające teksty, nie tylko dla wierzących.

Co ja będę Wam mówić i pisać poematy dziękczynne. Posłuchajmy trochę! Zaczniemy od chyba najsłynniejszej piosenki tej kapeli. Nazywa się "Autystyczny" i pochodzi z pierwszego albumu grupy z 2011 roku zatytułowanego po prostu "Luxtorpeda". Niby o kochaniu, ale autystycznym, kiedy ma się problemy z kontaktami ludzkimi i okazywaniem uczuć. Można czytać ją różnorako, gdyby mocniej się wsłuchać, może ona być, przynajmniej według mnie, metaforą ludzkiej miłości do Boga, ale też miłości-damsko męskiej. To wspaniałe, że każdy może czytać to tak, jak chce. :)

No tak, miało nie być o miłości. Obiecuję, że od tej pory nie będzie.

Kolejną piosenką, którą chciałabym Wam pokazać z pierwszej płyty zespołu to "W ciemności". O czym opowiada? O nadziei? Bogu? Samoakceptacji? Wychodzeniu zwycięsko z życiowych porażek? Właściwie, o czym chcecie. Część utworu mówi:

"Moda, styl życia na pokaz

to pociąga za sobą nieszczęście.

Wszystko, by stać się kimś innym niż jesteś.
Po co ta wrogość do siebie

to co w Tobie prawdziwe jest piękne."



Trochę utopijny kawałek, co? Proszę Was, która z dziewczyn tak myśli, gdy nie może wcisnąć się w piękną, obcisłą sukienkę albo gdy widzi, że facetowi marzeń podoba się inna. Myślę jednak, że Hans, Litza i spółka potrafią choć troszkę przekonać do porzucenia tej kiecki, wybrania innego ładnego ciuszka i znalezienia nowego obiektu westchnień. : )


Koniec gadania o pierwszej płycie, przejdźmy do "Robaków". "Robaki" to tytuł drugiej płyty Luxtorpedy wydanej w 2012 roku. Według mnie jest o niebo lepsza od pierwszej, przynajmniej mi bardziej przypadła do gustu. Moją ulubionym kawałkiem są chyba "Dwa Wilki". Wiecie, po "Zmierzchu" klimaty wszelkich wampirów, wilkołaków i wilków również (w końcu krewni Jacoba Blacka, wilkołaki nie powstałby bez wilków) okropnie mi się przejadły. Jednak całkowicie kupuję metaforę dwóch wilków - złego i dobrego, które walczą w naszym sercu o "władzę".  Który wygrywa? Odpowiedź jest prosta: "Wygra w Tobie ten wilk, którego nakarmisz." 


Nie chcę Was wprowadzać w za bardzo melancholijny nastrój, ale cóż, nie potrafię sobie odmówić publikacji tej piosenki. Utwór nazywa się tak samo jak płyta, z której pochodzi, a mówi mniej więcej o tym, że nieważne to ,co ziemskie, bo i tak wszyscy umrzemy i skończymy tak samo. Cóż, mało optymistycznie, ale prawdziwie. Według mnie piosenka sprowadzająca na ziemię, trochę jak Snickers - zażyć, jak zaczynasz gwiazdorzyć. 


Teraz czas na jakąś świeżutką bułeczkę. Piosenka z nowej płyty, której nazwę, jak już wcześniej wspominałam, znajdziecie w tytule posta. "Mambałaga", jest o śmieciach zatruwających umysł. Wzywają nas do tego, żeby wyrzucić z siebie to, co nas niszczy, zaśmieca, dołuje i po prostu przeszkadza i żeby zostawić tylko rzeczy wartościowe. Sami wiecie, że jak się długo nie sprząta w pewnym miejscu ,to po jakimś czasie zaczyna tam niefajnie pachnieć, rozwijają się też jakieś niezbyt sympatyczne i skore do przyjaźni organizmy. Tak więc idź, posprzątaj w pokoju, a potem w głowie, w niej również nie może być śmieci, bo tak samo jak z pokojem z Tobą też może być nie za dobrze.



Nie sposób pokazać w jednym artykule wszystkie wartościowe i ciekawe kompozycyjnie utwory. Ostatnia rzecz, o której chciałam Wam co nieco powiedzieć, to koncerty. Uważam to za jeden z najważniejszych kryteriów w ocenie tego, czy zespół jest dobry, czy nie. I powiem tak - zdecydowanie jest. Akurat miałam okazję być na festiwalu, na którym Luxtorpeda grała jako ostatnia (a ja byłam oczarowana Dawidem Podsiadło, ale o tym innym razem :))  Można było się spodziewać, że po koncertach właśnie Dawida, Bednarka, Farben Lehre i Comy publiczność będzie już tak zmęczona, że nie będzie się tak dobrze bawiła jak wcześniej. Na szczęście tak nie było. Zanim zacznę o samym koncercie muszę powiedzieć, że na początku bardzo dziwiła mnie ogromna ilość osób noszących koszulki z nazwą zespołu. Było to dla mnie zaskakujące, bo rzadko spotykam ludzi w koszulkach polskich artystów, zazwyczaj nadruki reprezentują artystów zagranicznych. Pomówmy jednak o samym koncercie. Po pierwsze - członkowie zespołu są szczerzy i spontaniczni. Nie strzelają długich, patetycznych i okropnie nudnych przemówień na wejście, chociaż starają się powiedzieć od czasu do czasu coś edukującego, nawiązując do swoich utworów. Reagują na to, co mówi do nich publiczność. Po drugie, ze sceny bije niezmierzona energia, a pod nią wszyscy skaczą i wykrzykują teksty piosenek. Czasem artysta musi włożyć dużo pracy w to, aby ludzie w ogóle ruszali się na jego koncercie. W tym przypadku nie miało miejsca żadne dyrygowanie publicznością, żadnego "dajcie hałas", nic. Byli tacy, jak my- odbiorcy. Zwykli, normalni ludzie, choć śpiewający o czymś wielkim i ważnym.  Po tym koncercie zrozumiałam, dlaczego tyle ludzi nosiło ich koszulki i, co więcej, byłam gotowa włożyć taką koszulkę od zaraz. Zespół zdecydowanie godny uwagi i polecenia. 
Zapraszam więc do słuchania :)

Przypominamy, że konkurs odbędzie się już w najbliższy piątek i życzymy powodzenia :)
KLIKNIJ ABY POWIĘKSZYĆ.










5/12/2014

 Aktualne wydarzenia sprowokowały mnie do napisania artykułu na temat tolerancji i tego, dokąd może ona sięgać. Na przestrzeni ostatnich lat definicja tolerancji mocno ewoluuje przez coraz to nowsze pomysły ludzi. Wiele z nich jeszcze kilkadziesiąt lat temu nie przyszłoby ludziom do głowy, a co dopiero, żeby ktoś  pomyślał o wprowadzaniu ich w życie. Świat idzie naprzód i coraz więcej nowości wychodzi i nie zważając, jak są one kontrowersyjne, prędzej czy później zostaną zaakceptowane pod natłokiem innych równie innowacyjnych pomysłów. Jak mawiał jeden z bohaterów bliskiej memu sercu książki, w której porównywał postęp do stada świń: Mając świnie otrzymujemy pyszne mięsko, ale też dużo bałaganu. Poniżej chciałbym przybliżyć wam tę sytuację. 


 Przez ostatnie dni mamy palący temat tzw. " kobiety z brodą". Mowa oczywiście o Thomasie Neuwirth szerzej znanym jako wspomniana kobieta z brodą Conchita Wurst. Jest on świeżo upieczonym zwycięzcą 59. Konkursu Piosenki Eurowizji. Bardziej niż nad sposobem,w jaki zaśpiewał, wszyscy skupili się na jego wyglądzie, a wygląd, jak sami wiecie, ma niecodzienny. Przybliżając nam postać Thomasa jest on drag queen ,który wykonał swoją piosenke Rise Like A Pheonix w dość nietypowej charakteryzacji, wspomnianej drag queen. Na dodatek jest to nietypowa forma przebierania się za kobietę, ponieważ pan Neuwirth miał zarost. Połączenie osoby wyglądającej jak kobieta z brodą wzbudziło dużą kontrowersje, ale zarazem ciekawość. Z pewnością był to czynnik, który zadecydował o tym, że austriacki piosenkarz wygrał całe te "zawody". Jednak jego zwycięstwo pozostaje w cieniu kontrowersji, jakie wzbudził. Wielu ludzi niezwykle oburzyło się na charakteryzację Conchity Wurst i w bardzo krótkim czasie powstały grupy ludzi krytykujących sposób ,w jaki zaprezentował się Austriak. Cały ten przypadek jest o tyle ciekawy, co i zabawny. Granica tolerancji ludzi została wystawiona na prawdziwą próbę i wielu teraz jest w trudnym położeniu. Niby uważają siebie za ludzi tolerancyjnych, ale pod wpływem austriackiego artysty zagotowało się w nich i wybuchnęli. Drag queen istnieje od dawien dawna, lecz nikt do tej pory nie przeniósł tego na tak wysoki szczebel, jak Eurowizja. Całe rzesze ludzi zaczynają się teraz obawiać, co to będzie, skoro już na festiwalach światowego formatu występują tak kontrowersyjne osoby. Jednak proszę państwa, to jest właśnie wolność. Wolność myślenia, mówienie i robienie tego, co uważamy za słuszne. To jest tolerancja ,o którą wszyscy tak długo walczyli. Człowiek lubiący przebierać się za kobietę ma ochotę zaśpiewać na konkursie Eurowizji i zaprezentować swój niebywały talent. Dzięki tolerancji,o którą wszyscy tak walczą, tę możliwość dostaje. Właśnie takie przypadki, paradoksalnie, są potrzebne. Idealnie odzwierciadlają ,czy ludzie są już gotowi do wkroczenia na kolejny szczebel tolerancji i walki o wolne przedstawianie swoich poglądów. Możemy zadać sobie pytanie, czy jesteśmy gotowi na życie wśród tak kontrowersyjnych wydarzeń? Jak  napisałem wcześniej, za postępem idą duże zmiany, ale też chaos. Z tego powodu nie wiadomo, czy są to zmiany na lepsze. Takie sytuacje zmuszają nas do zastanowienia, gdzie są granice tej tolerancji. 

Ta postać jeszcze przez jakiś czas będzie budzić emocje 


 Przypadek Thomasa Neuwirtha nie jest na dobrą sprawę niczym wyjątkowym. Przez cały czas spotykamy się z problemem tolerancji. Są to problemy takie jak : rasizm, poglądy religijne czy kwestia przynależności do danego państwa. Każdy z nas ma w wypadku styczności z tym mały egzamin tego, na ile jest tolerancyjny. Najlepszym tego rozwiązaniem jest określenie na samym początku, czy jesteśmy tolerancyjni czy nie. Jeśli tak ,to przypadek pana Thomasa pozostaje nam obojętny i nic oprócz lekkiego uśmieszku na naszej twarzy się nie pojawi. Pozostajemy czujni na podobne wypadki, zachowujemy swój własny system wartości, lecz pozwalamy światu się dalej "rozwijać". Natomiast, jeśli nie zamierzamy być tolerancyjni, wtedy w pełni możemy narzekać na to, dokąd ten świat idzie. Jednak nie mówmy potem, że jesteśmy tolerancyjni. 

 Oczywiście są wyjątki i ten przypadek jak najbardziej pod niego podchodzi. Tak trudna sytuacja jest winą tego, że ludzi na pewnym etapie najwyraźniej zgubiło poczucie tego, co jest dobre a co nie. Dlatego granice tolerancji w dzisiejszych czasach są umowne i nagina się je w zależności od sytuacji.

 Reasumując, tolerancja to skomplikowany temat. Pod wpływem wielu bodźców jej definicja i rozumienie cały czas się zmienia i poszerza. Należy jednak uważać, by na pewnym etapie nie zgubić jej sedna. Z drugiej strony należy pozbyć się wszystkich hipokrytów przejawiających fałszywą tolerancję. Skoro mamy postęp, to nie powinien nas dziwić mężczyzna przebrany za kobietę, czy wiele innych przykładów. Kiedyś symbolem problemu tolerancji były relacje ludzi o różnych odcieniach skóry. Dzisiaj mamy kobiety z brodą. Za dwadzieścia lat- nie sposób przewidzieć. Jedno jest pewne- czekają nas trudne czasy.

Ten artykuł nie miał na celu nikogo urazić i jest tylko moją opinią, a nie całej redakcji.  Piszcie, komentujcie, z chęcią się dowiem, co Wy o tym sądzicie. Moja opinia z pewnością nie jest taka jak wasza, a temat aż się prosi o dyskuję.
 Dnia 8 listopada 2013 r. w naszej szkole odbyła się akademia z okazji Narodowego Święta Niepodległości. Przejmujące i dające wiele do myślenia przedstawienie przygotowała klasa II C pod opieką p. Magdaleny Wąsik.












pusty obrazek na przerwe!