2/13/2014

Podjąłem się ciężkiego wyzwania napisania co nieco o tym ,jakby nie patrzeć, dosyć kontrowersyjnym święcie. Z jednej strony mamy przejaw wielkiej radości związanej  z możliwością podarowania czegoś ukochanej osobie i świętowania z nią razem tego przepełnianego  miłością święta. Natomiast dla drugich  to przejaw amerykanizacji, obcy polskiej kulturze i wypierający rodzime tradycje, prosty zabieg komercyjny stosowany przez media i różnego rodzaju przedsiębiorstwa, a dla jeszcze innych (mam tu na myśli "singli") niepotrzebna rzecz piętnująca na dodatek osoby żyjące w pojedynkę. Jak jest naprawdę ? Dosyć trudno mi to powiedzieć, by nikogo nie urazić,więc powiem, że jest to ciekawe zjawisko na skalę światową, lecz czasami trochę "ciut" za mocno eksponowane.




Jednak na początek,trochę przynudzę i podam parę faktów historycznych.
Na wschodzie Europy walentynki są obchodzone od średniowiecza. Pomimo katolickiego patrona tego święta, czasem wiązane jest ono ze zbieżnym terminowo zwyczajem pochodzącym z Cesarstwa Rzymskiego polegającym głównie na poszukiwaniu wybranki serca, np. przez losowanie jej imienia ze specjalnej urny. Współczesny dzień zakochanych nie ma jednak bezpośredniego związku z jednym konkretnym świętem starożytnego Rzymu, choć jest kojarzony z takimi postaciami z mitologii jak Kupidyn, Eros. Możliwe, że zwyczaje związane z tym dniem nawiązują do starożytnego święta rzymskiego, zwanego Luperkaliami, obchodzonego 14–15 lutego ku czci Junony- rzymskiej bogini kobiet i małżeństwa oraz Pana- boga przyrody.  Z kolei Brytyjczycy uważają to święto za własne z uwagi na fakt, że rozsławił je na cały świat sir Walter Scott żyjący w XVIII wieku. 



Do Polski walentynki przywędrowały  w latach 90 ubiegłego wieku i od razu zdobyły wielką popularność, która do dziś rośnie.

 Zwracając uwagę na historyczne fakty, można dojść do wniosku, że walentynki są świętem pogańskim, więc zadajemy sobie pytanie - dlaczego są takie popularne? Wytłumaczenie jest dosyć proste. Perspektywa prostego święta, w którym główny cel to szerzenie miłości , przy odrobienie szczęścia - odwzajemnionej , jest rzeczą, która bardzo cieszy. Oczywiście pojawi się cała masa malkontentów twierdzących, że to nieprawda, co mówię i to jest to jedna wielka komercja dla odurzonych zgubnym uczuciem, jakim jest miłość, głupków. Sam tak twierdziłem przez dłuższy czas, lecz dochodzę do wniosku, że nie ma sensu wtrącać się w to, co nas nie obchodzi. Jest to zarazem rada dla tych, którzy tak narzekają na walentynki. Jeżeli komuś to sprawia radość i będzie bardziej szczęśliwy, to po co mu tę radość zabierać? Nawet, jeżeli zachowanie niektórych zaczyna nas mocno irytować. Ten raz w roku można już przymknąć oko i być może samemu poczuć tę magię.

Spędzenie tego dnia jak zwykłego również nie jest niczym złym. Po prostu niektórzy nie mają ochoty na różnego rodzaju świętowanie i mają ochotę się odciąć od świata. Dlatego uważam., że różnego rodzaju piętnowanie takich osób jest jak najbardziej złe.

Jeżeli już zdecydujemy się na obchodzenie tego zacnego święta, nie dajmy się zwariować. Bywa, że przez medialną nagonkę wyobrażamy sobie, że aby zadowolić naszą ukochaną osobę, trzeba robić niewyobrażalne rzeczy. W moim skromnym mniemaniu są to bzdury. Jeśli ktoś oczekuje od nas niestworzonych rzeczy,a my ich nie możemy dać, już wtedy powinna zapalić się nam czerwona lampka, że chyba ta osoba nie jest dla nas właściwa. Najlepszym rozwiązaniem są różnego rodzaju drobne upominki, najlepiej zrobione przez nas samych lub, jeśli nie mamy czasu, po prostu coś kreatywnego zakupionego w sklepie.Jednak najważniejsze powinny być uczucia i fakt obecności . Dlatego należy się zachowywać umiarkowanie - bez przesady.Przynajmniej takie jest moje zdanie.

Należy pamiętać oczywiście o jednym bardzo ważnym fakcie, jakim jest skryte wręczanie walentynek. Dla niektórych może być to akt tchórzostwa , a dla niektórych to czas, kiedy mogą,przynajmniej po kryjomu, wyznać miłość lub jakieś inne uczucia. Jest to z jednej strony piękne, że nawet ci najbardziej wstydliwi mogą dać upust swoim wyznaniom, a z drugiej- trochę smutne,że tak się boją. Jest to oczywiście temat na zupełnie inny artykuł, lecz odwaga w tych sprawach jest rzeczą istotną. Ciekawym sposobem jest proste wysyłanie walentynek jako dowodów przyjaźni, czy po prostu chęci sprawienia przyjemności innej osobie. Takie korespondencje dla zabawy są interesującą alternatywą dla tych, którym się podoba to święto,ale nie mają ukochanej osoby. 


Podsumowując już moje rozważania: mamy do czynienia z ciekawym świętem, którego magia potrafi zdziałać z nami cuda - wyznania miłosne, łączenie par et cetera,et cetera. Można go nie lubić,  nie uznawać, potępiać ale jego mocy na umysły odmówić nie można! Z tym myślę pomocnym artykułem, mam nadzieję, że jakoś przeżyjecie ten okres, lub, już po, dojdziecie do siebie.

I jak zwykle Ten artykuł nie miał na celu nikogo urazić i jest tylko moją opinią, a nie całej redakcji. Być może istnieje więcej wartościowych porad, ale to może później. Piszcie, komentujcie, z chęcią się dowiem, co Wy o tym sądzicie, a być może macie jakieś lepsze propozycje?
pusty obrazek na przerwe!