1/08/2014

Hej :)

Asertywność, czyli prościej mówiąc: wyrażanie i posiadanie swojego zdania.

Och, ilu ludzi uważa się za takich, a nimi nie są. To wręcz śmieszne. Mówią, że mają swoje zdanie na dany temat i nie boją sie go bronić, a gdy przyjdzie co do czego, zapominają 'jezyka w gębie' i grzecznie przytakują, niczym bezmózgie zombi.

Oczywiście, czasem lepiej przytaknąć, żeby uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji, niepotrzebnych kłótni, ale trzeba umieć odróżnić, kiedy występuje taka potrzeba, a kiedy nie.

Czy trudno nauczyć sie asertywności? Myślę, że osobie o słabej psychice będzie to przychodziło trudniej, ale nie jest to niemożliwe.

W życiu będzie wiele sytuacji, kiedy trzeba będzie powiedzieć to, co myślimy o danej sprawie. Najczęstszym przykładem asertywności, wciąż wałkowanym przez nauczycieli i szkołę, a także rodziców, jest odmawianie używek. Zawsze myślałam, że te ciągłe wykłady na temat szkodliwości i uzależniania się od tego świństwa są zbędne, głupie. Teraz, gdy o tym myślę, patrzę na to inaczej. Skoro od dawien dawna mieliśmy wbijane do głowy odmawianie tego typu produktów, teraz jesteśmy dużo bardziej świadomi tego, co mogą one zrobić z nami, naszym zdrowiem, wyglądem, samopoczuciem i organizmem. Co za tym idzie - łatwiej i świadomiej podejmujemy decyzje o tym, czy weźmiemy, czy odmówimy używek.


Ale, ale, przecież asertywność nie sprawdza się tylko przy używkach!

Czasem takie głupie 'tak','zgadzam się' może zaważyć na naszym życiu. Np. gdy zgodzimy się przejechać samochodem, kiedy za kierownicą usiądzie niedoświadczony lub pijany kierowca. Teraz, gdy to czytacie, pewnie mówicie: Nigdy nie wsiądę do auta, gdy osoba jadąca nim nie będzie trzeźwa! Chwileczkę, a co jeśli Wasi znajomi mówiliby, że jesteście tchórzami, nieudacznikami, że nigdy się z Wami nie da dobrze zabawić, że takie z Was (za przeproszeniem) cioty i w ogóle. Gdy to czytacie, zapewne nie wywarło to na Was większego wrażenia, czy presji, ale gdyby powiedzieli Wam to w twarz ludzie, na których szacunku
i kontaktach Wam zależy, nadal nie wahalibyście się? Może jednak byście wsiedli?

I tutaj osobom, które by wsiadły za namową tamtych osób należy się kopniak w tyłek. I to bardzo mocny.

 Nie zmieniajcie swojego zdania tylko dlatego, że boicie się stracić czyjś szacunek. Uwierzcie mi, zyskalibyście jeszcze większe uznanie od nich za definitywną i niezachwianą odpowiedź i opinię na ten temat. Wielu ludzi szanuje tych, którzy potrafią postawić na swoim i nie boją się, że przez to wykruszą im się znajomi niezgadzający się z ich opinią.

Ja np. nigdy nie zapalę papierosa. Nawet, jeśli moi znajomi będą nalegać. Nie zrobię tego i kropka. Mam taką zasadę i nie zmienię jej dla kilku (w takim wypadku) nic nie wartych znajomych. Albo zaakceptują moje przekonania, albo mówimy sobie 'papa' i nigdy więcej nie rozmawiamy. 

Oczywiście z tym całkowitym zerwaniem kontaktów z tymi osobami nieco przesadziłam. Nie musimy od razu stac sie nieznajomymi, czy wrogami, ale miejmy do nich dystans i bardziej uważajmy, dokąd z nimi idziemy i czy nie jest to przypadkiem sytuacja, do której nie chcemy dopuścić.



Post z bloga: klik
Categories:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

pusty obrazek na przerwe!