3/06/2014

 Każdy z nas z pewnością ma ulubione filmy,piosenki czy gry. Przez pewien czas nie jest w stanie sobie wyobrazić, co by robił bez nich. Możemy je oglądać,słuchać godzinami, bez żadnego znużenia. Następuje jednak moment, w którym przestaje się nam to podobać. Za każdym razem, gdy np. usłyszymy daną piosenkę w radiu, mamy jej serdecznie dość. Zarazem zadajemy sobie pytanie, w jaki sposób coś, co mogło się nam aż tak bardzo podobać kiedyś - teraz, w skrajnych przypadkach, wywołuje odruch wymiotny.


 Cała sytuacja rysuje się według podobnego schematu. Pewnego dnia ktoś nam podsunął jakąś piosenkę, a my po jej wysłuchaniu stajemy się jej fanem. Jeśli jest ona na topie, możemy się nią cieszyć za każdym razem, gdy włączymy radio. Jeśli nie, możemy jej słuchać, chociażby na telefonie. Słuchając, jesteśmy wprost wniebowzięci. Jednak przychodzi ten moment, kiedy mamy serdecznie dość tego. Jesteśmy wtedy w pewnym stopniu zawiedzeni, że już nam się przestała podobać. Trochę inną mamy sytuacje, jeśli chodzi o "większą rzecz", jak np. filmy. By znudził się nam dobry film, potrzeba czasu, najczęściej jest to dłuższy okres , w którym np. telewizja notorycznie raczy nas tym samym filmem. Po pewnym czasie po prostu mamy tego dość. 


Kiedy człowiek ma ochotę wyrzucić radio/TV przez okno...

 Szukając winnych, śmiało możemy wskazać na media. Szczególnie z utworami muzycznymi następuje lekka przesada. Słysząc w radiu po raz 5 każdego dnia dany utwór ,nawet najbardziej zatwardziali fani zaczynają odczuwać pewnego rodzaju dyskomfort. Oczywiście taka sytuacja nie następuje z dnia na dzień ,a w czasie, gdy ten haniebny proceder trwa już kolejny tydzień. Podobne zachowanie można zauważyć praktycznie wszędzie. Zapytacie z pewnością, co jest przyczyną tego zjawiska. Otóż, moi mili, jest to KOMERCJA,KOMERCJA i jeszcze raz KOMERCJA. Co sprzedaje się lepiej niż znane i lubiane wszystkim dzieła , które idą jak świeże bułeczki i przyciągają zyski? Czy jest to poprawne myślenie? Zależy, z czyjej perspektywy na to spojrzymy. Panowie w garniturach i ich asystenci powiedzą: "Co w tym złego?. Ta piosenka się znudzi, będzie następna, a zyski jakie z tego czerpiemy na ulicy nie leżą i należy kuć żelazo, póki gorące. Społeczeństwo chce radości? My, im ją dajemy. Dajemy w takich ilościach, że aż im się robi niedobrze. Z tego przesytu zaczynają być, paradoksalnie, niezadowoleni". Natomiast zwykły zjadacz chleba uzna, że jesteśmy krzywdzeni. Krzywdzeni chciwością tych panów w garniturach, którzy podświadomie niszczą to, co nam się tak podoba. Czy należy się tym martwic? Raczej nie, ponieważ nie przesadzajmy, to nie jest problem światowej rangi, ponieważ, o ile nie zabraknie kreatywnych twórców, nie mamy się co martwić o pokarm dla naszych umysłów. No, chyba że ich zabraknie, wtedy można zacząć .


"Prześladujemy się nawzajem"

 Również z tego powodu, powoli, z ukochanego przez społeczeństwo dzieła rodzi się wróg publiczny numer jeden, a resztki jego wyznawców są piętnowane i muszą się stykać z niepochlebnymi uwagami, za każdym razem, kiedy wspomną coś o swojej słabości. Czy jest to w porządku w stosunku do tych, którym nadal się coś podoba? Wydaje mi się, że nie do końca. Tak samo jak nie powinniśmy prześladować ludzi na tle rasowym lub religijnym, tak samo na tle przekonań. O ile w jakiś większy sposób to nie "zagraża" otaczającym ludziom, powinniśmy nie zwracać na to uwagi. 

 Światełko w tunelu

 Na szczęście dla nas ,istnieją dzieła, które nas nie nudzą i cieszą przez cały czas. Są to dzieła nazywane przez wielu jako "kultowe". Oczywiście nic nie trwa wiecznie i, o ile w odpowiedni sposób będzie się to wpychać, może się przejeść, jednakże prędzej czy później do tego wrócimy. Idealnym przykładem (być możne trochę na wyrost) jest lubiany i kochany przez wszystkich "Kevin sam w domu", bez którego niektórzy nie potrafią już zasiąść do wigilijnego stołu. Wiadomo każdy film narzeka, ale później każdy go ogląda (no, może prawie każdy). Jeśli chodzi o muzykę- utwory takich legend estrady jak "Queen "czy Elvisa zawsze będą budziły swego rodzaju radość.



 Reasumując- umysł lubi płatać nam figle, a otoczenie nam nie pomaga. Z pozoru błaha rzecz- potrafi nas bardzo zasmucić i do czasu znalezienia nowego obiektu czczenia jesteśmy smutni. Na szczęście nie jest to nic długotrwałego i łatwo znajdujemy coś nowego.



Categories:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

pusty obrazek na przerwe!